czwartek, 17 maja 2012

Diabeł głową nakrył...

Zakrywcy znów wsławiają się jako mistrzowie naukowego wciskania kitu. I znów rzecz zahacza o astronomię, i znów też pewne rzeczy przez nich opisane, miały miejsce całkiem inaczej:
Algol to jeden z najbardziej niezwykłych układów gwiezdnych znajdujący się w konstelacji Perseusza. Astronomowie byli pewni, że w jego skład wchodzą dwie gwiazdy, jednak najnowsze badania pokazują, że znajduje się tam jeszcze jeden obiekt. Potwierdzają to również zapiski starożytnych Egipcjan.

Układ ten swoją nazwę otrzymał od arabskich słów Al Ra’s al Ghul, oznaczających Głowę Diabła. W astronomii znany jest również jak Beta Persei. Oddalony jest od Ziemi o 93 lata świetlne. W gwiazdozbiorze Perseusza symbolizuje odciętą głowę mitycznej Meduzy, którą bohater przytroczył sobie do paska. Dotychczas uważano, że Algol został odkryty w 1783 roku przez Anglika Johna Goodricke’a. Ten astronom-amator zauważył, że Głowa Diabła przygasa na parę godzin co 2,87 dnia i na tej podstawie wysnuł wniosek, że nie jest to pojedyncza gwiazda, lecz dwie gwiazdy krążące wokół środka masy układu.

Fińscy archeolodzy odkryli jednak, ze Algol był znany już w starożytności. Wspomniany został w Kalendarzu Kairskim, który Egipcjanie stworzyli około 3200 lat temu. Co ciekawe, nie tylko zadawali sobie sprawę z istnienia Głowy Diabła, ale również wyliczyli, że jest to układ kilku gwiazd krążących wokół siebie. To odkrycie jest kolejnym dowodem świadczącym o geniuszu astronomicznym starożytnych Egipcjan.
W zapiskach znaleziono również informację, że system przygasał co 2,85 dnia. Początkowo uznano to za niewielki błąd w obliczeniach, najnowsze badania pokazały jednak, że Egipcjanie się nie pomylili.
Astronomowie, Otto Struve i Jorge Sahade, wykazali, że w skład Głowy Diabła wchodzą aż trzy gwiazdy. Nazwano je Algol A, Algol B i Algol C. Ta ostatnia znajduje się pomiędzy dwiema pozostałymi krążącymi wokół środka masy układu. Obecność trzeciego obiektu powoduje ciągłe stopniowe zmniejszanie się prędkości z jaką krążą gwiazdy. To właśnie dlatego w starożytności zmiana jasności układu zachodziła nieco częściej.*

I co tu jest nie tak? Z artykułu można zrozumieć iż starożytni Egipcjanie wykryli że gwiazda Algol jest potrójna, że nie była znana astronomom aż do XVIII wieku kiedy to została odkryta i dopiero niedawno badania Struve'a i Shadego potwierdziły zapiski Egipcjan.

A teraz pomyślcie - jeśli nazwa gwiazdy pochodzi z języka arabskiego i odnosi się do położenia w greckiej konstelacji Perseusza, gdzie odpowiadała głowie Meduzy, to chyba musieli ją znać starożytni Grecy i średniowieczni Arabowie? Autor artykułu bardzo sprytnie "zapomniał" o tym napisać, bo mało kto pamięta, że arabskie nazwy większości gwiazd to zasługa średniowiecznego tłumaczenia starożytnego Almagestu Ptolomeusza.
Ptolomeusz Klaudiusz żył ok. 100-168 r.n.e. i jego dzieło matematyczno-astronomiczne stanowiło w istocie kompendium całej starożytnej wiedzy i poglądów o świecie i wszechświecie. Niestety po upadku Rzymu jego dzieła nie przedostały się do Europy z powodu różnych zawirowań historycznych. Były jednak dobrze znane w krajach arabskich stając się powodem bardzo wysokiego poziomu ówczesnej astronomii, zahamowanego dopiero w połowie średniowiecza z przyczyn religijnych.
Do Europy Almagest trafił zatem w tłumaczeniu na arabski. Podczas tłumaczenia na łacinę wiele nazw pozostawiono bez zmian, najwyżej dostosowując je do składni łacińskiej. Na przykład Deneb to bardzo często występująca nazwa oznaczająca "ogon"; gwiazdy o tej nazwie znajdują się w Łabędziu, Delfinie czy Skorpionie.


W greckiej mitologii Perseusz był jednym z herosów, syn Zeusa i Danae, której bóg ten objawił się pod postacią "złotego deszczu". Jej ojciec, król na Argos - Akrizjos - dowiedział się od wyroczni że jego wnuk go zgładzi, dlatego dziecko wraz z matką zostało wsadzone do skrzyni a skrzynia wrzucona do morza. Niczym kosz z Mojżeszem, skrzynia, dzięki boskiej pomocy dopłynęła bezpiecznie do Serifos, gdzie malec rósł, rósł, mężniał aż wreszcie czuł się gotów do czynów bohaterskich, jak to ówczesnym dorosłym grekom przystało. Młodzieniec tyle się nasłuchał o wyczynach rozmaitych mężów, będących zresztą jego dalekimi krewnymi, że gdy władca wyspy ogłosił że się żeni, zapalczywie obiecał że w darze przyniesie głowę Meduzy, jednej z przeraźliwych Gorgon, zabijającej wzrokiem i posiadającej węże zamiast włosów (ciekawe jak je czesała?).
Wszyscy Bogowie, oczekujący niebywałego widowiska, pomagali mu trochę - Atena zasugerowała aby zapytał Starki o drogę, Hermes dał ostry nóż, a Starki chyba niezupełnie dobrowolnie hełm-niewidkę i skrzydlate sandały. Młodzieniec udał się zatem na zachód, aż poza Słupy Heralkesa, gdzie daleko daleko - mniej więcej na wschodnim wybrzeżu USA sądząc ze współczesnych map - miała znajdować się straszna kraina gorgon. Szczęśliwie dla niego akurat okropne siostry spały na plaży, toteż posługując się zwierciadłem, aby przypadkiem nie napotkać twardego spojrzenia, i sandałami, podleciał do Meduzy i uciął jej głowę. To obudziło jej siostry i nasz bohater musiał szybko uciekać, na szczęście z mieszaniny krwi potwora i morskiej piany powstał Pegaz, który wziął go na swój grzbiet i tak polecieli.
Po drodze zobaczył Andromedę przykutą przez ojca Cefeusza do skały, skąd zjeść ją miał potwór morski nazywany zwykle Wielorybem. Nasz bohater uratował piękne dziewczę, poślubił i pognał do domu, gdzie zastał matkę uwięzioną.
Trzeba bowiem wiedzieć że władca Sefidos zakochał się w matce Perseusza i tylko czekał aż młodzieniec poleci na drugi koniec świata z jakiegoś idiotycznego powodu, dlatego też podsycał jego heroiczną wyobraźnię chcąc pozbyć się młodzieńca z domu. Gdy popłynął na zachód zaczął przystawiać się do Danae, ta jednak odrzucała zaloty na tyle zdecydowanie, że wtrącono ją do lochu aby zmiękła. Syn uwolnił ją, przy pomocy głowy Meduzy zamienił króla w kamień i wraz z żoną osiadł jako władca sąsiedniej wysepki słusznie uważając, że przejmowanie tronu po zabitym przez siebie poprzedniku, nawet jeśli mu się należało, raczej nie wróży dobrego królowania.
Ojca zabił przypadkiem dyskiem rzuconym podczas zawodów. Ten w przebraniu wmieszał się między ubogich sądząc że przeznaczenie o nim zapomni.

Całkiem zgrabna historyjka. No i oczywiście wszystkie ważniejsze postaci tej opowieści znalazły się na niebie całkiem niedaleko siebie. Jak zaś widać na poniższej rycinie, pochodzącej z atlasu Heweliusza z 1690 roku:


Algol wypadał w miejscu głowy Meduzy, a nawet dokładniej w miejscu oka. Nie trudno się domyśleć, że zmiana jasności gwiazdy mogła być pojmowana jako luźne skojarzenie z mruganiem, stąd usytuowanie i nazwy - Algol od Ras Al Ghul co oznaczało głowę demona wedle mitologii arabskiej zjadającego ciała umarłych, w mitologii chińskiej Tseih She "stos trupów", zaś w mitach hebrajskich Rōsh ha Sāṭān czyli Głowa Diabła.
 Niestety jednak w źródłach starożytnych nie znajdujemy informacji o tym, aby jej zmienność była znana, dlatego pierwszą wzmianką jest dla nas informacja z 1667 roku w jednym z dzieł Geminiano Montanary. To zaś dlaczego tak się dzieje pozostawało zagadką przez długi czas.
Dopiero John Goodricke Jr. genialny niesłyszący astronom zasugerował w 1782 że Algol jest układem dwóch gwiazd krążących tak blisko siebie, że nie da się ich rozdzielić. Jedna gwiazda jest znacznie ciemniejsza od drugiej i krążąc co pewien czas przesłania jaśniejszą, co dla obserwatorów wygląda tak jakby Algol co 2,8 dnia osłabia swój blask o jedną wielkość gwiazdową. Jego pomysł na tyle się spodobał Królewskiemu Towarzystwu Nauki, że postanowiono przyjąć go na członka. Niestety Goodricke cztery dni później umiera na zapalenie płuc wywołane długimi zimowymi obserwacjami.

Algol dał początek kategorii gwiazd zmiennych, nazywanych algolidami lub gwiazdami typu β-persei.  Ciekawym przypadkiem jest Epsilon-Aurigae, jedna z najjaśniejszych gwiazd Woźnicy. Okres między zaćmieniami to aż 27 lat zaś zaćmienie trwa ponad rok. Ostatnie miało miejsce w latach 2009-11.

Potwierdzeniem teorii było odkrycie płytkiego zaćmienia wtórnego, gdy składnik słabszy jest zakrywany przez jaśniejszy. Ponieważ powierzchnia emitująca światło ulega wówczas zmniejszeniu, jasność układu słabnie choć zdecydowanie mniej niż przy zaćmieniu głównym.
Dokładne obserwacje pozwoliły stwierdzić, że w układzie jest jeszcze trzeci składnik. Odkrycia dokonał Otto Struve w 1957 roku.

Teraz chyba pojmujecie skalę manipulacji. Gwiazda nie tylko była znana od czasów starożytnych ale i jej zmienność była znana przed XVIII wiekiem. Trzeci składnik odkryto 55 lat temu. A Egipcjanie?
Wedle zespołu fińskich badaczy jeden z zapisów Kalendarza Kairskiego opisuje zmienność Algola, określając jej okres na 2,850 dnia. Tymczasem współcześnie wynosi on 2,867 dnia. Badacze uznali że Egipcjanie nie popełnili błędu lecz że prędkość obrotu dwóch głównych gwiazd zmalała w wyniku oddziaływania z trzecim składnikiem[2]. Jest to bardzo ciekawe odkrycie, ale sami chyba przyznacie, że opiera się na dosyć luźnych założeniach. W każdym razie byłoby to potwierdzenie znajomości zmienności tej gwiazdy już od czasów starożytnych.
A źródłem całego zamieszania był zapewne mało ścisły abstrakt, co widać po angielskich artykułach na ten temat; w każdym razie Odkrywcy powinny byli wykazać się większą dokładnością w konstruowaniu artykułów.
Już widzę jak paranormalne strony cytują artykuł jako dowód na niesamowitą wiedzę astronomiczną Starożytnych, porównując to co rzekomej cudownej wiedzy Dogonów na temat układu Syriusza.
(Dla nieobeznanych - Gwiazda Syriusz jest dla Dogonów Bogiem. Bóg ten miał towarzyszkę która miała z nim "zbliżenia" mniej więcej co 50 lat, więc gdy odkryto że Syriuszowi towarzyszy biały karzeł o okresie obiegu 50 lat, niektórzy nieodpowiedzialni ludzie uznali to za dowód nadzwyczajnej wiedzy astronomicznej tego plemiona i to najpewniej przekazanej im przez Kosmitów. Ostatecznym dowodem ma być to, że mity wspominają o drugiej towarzyszce jednak dzisiejsza nauka nie zna drugiego towarzysza Syriusza. Jeśli zatem - pytają paraarcheolodzy - Dogonowie znali gwiazdę której istnienia nauka jeszcze nie potwierdziła, to skąd ? Jak na razie dokładne obserwacje wskazują, że drugi towarzysz Syriusza nie istnieje.)
------
[1] http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Egipcjanie-wyjasnili-zagadke-Glowy-Diabla,wid,14487565,wiadomosc.html
[2] : L. Jetsu, S. Porceddu, J. Lyytinen, P. Kajatkari, J. Lehtinen, T. Markkanen, J. Toivari-Viitala, Did the ancient egyptians record the period of the eclipsing binary Algol - the Raging one?, Axriv.org
http://arxiv.org/abs/1204.6206

wtorek, 8 maja 2012

Drobne rośliny kwiatowe (4.) - Borówka

Borówka zwraca zwykle naszą uwagę dopiero latem, gdy obsypuje się czarnymi jagodami, ja jednak na wiosennym spacerze zauważyłem pomijaną zwykle cechę tej rośliny - kwiaty:

są to jak widać kwiatki prawie kuliste, ciemnoczerwone z woskowym nalotem z których przez jedyny otwór wystaje słupek. Nie znalazłem informacji jakie owady je zapylają.
W lipcu lub sierpniu z kwiatów powinny już zawiązać się owoce, kuliste jagody o ciemnogranatowej, zgoła czarnej barwie, które bardzo dobrze smakują ze śmietaną.

czwartek, 3 maja 2012

Powieszony na kiełbasie

POWIESZONY NA... KIEŁBASIE. Ofiarą niezwykłej przygody padł pewien rabuś w
Gelsenkirchen. Właściciel sklepu spostrzegł, wszedłszy zrana do sklepu, człowieka, zwieszającego się z okna dachowego. Przywołana policja stwierdziła, że człowiek ten zakradł się do sklepu, ukradł długi sznur kiełbasy i chciał umknąć tą drogą, którą przyszedł, okręciwszy sobie kiełbasę dokoła szyi. Musiał się jednak poślizgnąć i runął z powrotem do sklepu, ale owinięta dokoła szyi kiełbasa zaczepiła się o ramę okienną i tak mocno ścisnęła szyję rabusiowi, że go udusiła.

tylko takiego zgłosić do Nagrody Darwina.

i jeszcze kawał z tej samej gazety:
SZKOŁA
Podczas lekcji mitologji profesor objaśnia o
Venus której figura stoi na katedrze:
— Powiedz mi Chmielnicki, co ci się u niej podoba?
— Panie profesorze, mnie się najlepiej podobają nogi...
— Bierz książki i jutro przyjdź z ojcem!
— Grodziński, a co tobie się podoba, zapytuje profesor drugiego ucznia.
— Mniee paanie ppssorzze podobaają się płuuucca!
Zabieraj książki i jutro niech przyjdzie opie- ka domowa...
— A ty, Segał powiedz, co się tobie podoba?
— Panie profesorze, ja już pakuję książki i jutro przychodzę z całą rodziną...

Dziennik Cieszyński Niedziela, dnia 17 stycznia 1932.

piątek, 20 kwietnia 2012

Trąby powietrzne 15 sierpnia 2008 - odc.1






Skoro już eksploatuję amatorsko tematykę trąbologiczną, nie sposób mi pominąć najciekawszego przypadku ostatnich lat, czyli tragicznych trąb powietrznych na południu polski w połowie sierpnia 2008 roku. Trąby pojawiały się wówczas w przeciągu dwóch dni - 3-4 przypadki 15 sierpnia i zapewne drugie tyle 16 sierpnia. Temat przez ten czas został już porządnie opracowany przez innych - od strony meteorologicznej przez IMGW i Łowców Burz, zaś ostatnio to co ja sam zamierzałem opisać, czyli przebieg na podstawie zdjęć satelitarnych, opisał właściciel bloga Lubię Pogodę w osobnym wpisie na ten temat. Zasadniczo więc wydawałoby się, że nie mam już nic nad to do dodania, ostatecznie jednak uznałem, że omawiając temat po swojemu, może w niektórych partiach bardziej szczegółowo, dorzucę parę mniej znanych faktów, uzupełniając już istniejące opisy.

Zdecydowałem się podzielić wpis na części, odpowiadające kolejnym etapom zdarzeń. Będę się opierał na zdjęciach satelitarnych, lotniczych i terenowym, oraz opisach i spisach zniszczeń, z relacjami świadków włącznie.

Tak więc dzień 15 sierpnia 2008 roku należał do dni bardzo burzliwych. Już nad ranem, około 6:30 w Katowicach przeszła ulewa połączona z gradobiciem, przy czym wielkość kul gradowych dochodziła do 7 cm (piłki tenisowe). Równocześnie spadło 11 mm deszczu[1] Wkrótce potem gradobicie do 5 cm, połączone z ulewą i wichurą, nawiedziło rolniczą gminę Niegowa. Na nieszczęście tamtejszych mieszkańców, większość budynków było kryta dosyć kruchym eternitem, który po prostu pękał wskutek uderzeń gradu, łącznie doliczono się uszkodzeń dachów na 1050 budynkach, w tym ok. 400 domów mieszkalnych. Wraz ze zniszczeniami w uprawach, straty sięgnęły 4 mln zł.[2] Wkradły się tu zresztą inne, polskie smaczki, mianowicie członkowie komisji oceniającej straty, dla przyspieszenia procedur podpisywali potem protokoły nieprzeprowadzonych oględzin szkód, zaś pieniądze z KRUS, będącego jedyną formą ubezpieczenia dla większości poszkodowanych, nie wystarczyły na pokrycie strat. W efekcie jedni rolnicy nie dostali niczego, i będą mieli problem z wyegzekwowaniem czegokolwiek, bo protokoły oceny ich szkód są nieważne, inni zaś dostali trochę, ale za mało.[3]
Skądinąd warto zauważyć, że prędzej pozbędziemy się z dachów szkodliwego eternitu wskutek działań żywiołów, niż wskutek akcji odazbesowiana prowadzonych przez instytucje krajowe, do tego bowiem jakoś się ludzie nie palą.

To wszystko już było katastrofalne, ale dopiero w drugiej połowie dnia, zaczęło robić się groźnie.

Po raz pierwszy trąba pojawiła się o godzinie 17 w gminie Strzelce Opolskie. Zwykle mówi się, że pojawiła się we wsi Zimna Wódka, jednak zdjęcia lotnicze dostępne na Geoportalu każą sądzić co innego. Już przed Zimną Wódką znajdujemy pas powalonego lasu, zaś tuż przy nim Kopaninę - nieduży przysiółek koło Starego Ujazdu.
Tam zerwane zostały dachy z dwóch domów. Sądząc po powalonych kępach śródpolnych drzew, lej zeszedł na ziemię na polach tuż przy tej miejscowości. Jest to skądinąd potwierdzenie relacji z Zalesia Śląskiego, wedle której mieszkańcy zauważyli trąbę na polu koło dzielnicy Korea. Mam też informację, że trąba miała się pojawić nad miejscem nazywanym Piekłem, będącym grupą opuszczonych budynków gospodarczych[4] ale nie wiem gdzie to jest. Orientacyjnie określiłem czerwoną kropką przybliżony punkt od którego zaczynają się straty.
Dalej mamy więc Kopaninę i pas lasu w wzgórzu a w nim szeroką na ok. 400 metrów lukę.
Następnie trąba zahaczyła o skraj Zimnej Wódki, powodując uszkodzenia w 40 budynkach. Na pierwszym filmie z tego miejsca widać szeroki lej, czasem jednak rozdzielający się na kilka, wspólnie przeplecionych zawirowań, tzw. multi-vortex. Moment wyjścia z lasu uchwycono na tym filmie. Sądzę że trąbę z tego miejsca przedstawia też ten film ze strony urzędu w Ujeździe, nie zbyt wyraźny ale robiony z bardzo bliska. Widać jak trąba przekracza las i zbliża się do filmującego, który musiał stać bardzo blisko pasa zniszczeń, w drugiej części widzimy oddalającą się trąbę uderzającą w las koło wiaduktu.

Następnie biegnąc w kierunku północno-wschodnim, trąba objęła Kolonię Jaryszów, leżącą tuż przy autostradzie A4 z wiaduktem, zrywając kilka dachów. Uszkodzenia widać na tym filmie. Jest jeszcze film pokazujący zniszczenia pomiędzy Zimną Wódką a Jaryszowem, prawdopodobnie w miejscu rozwidlenia drogi do Ujazdu. Potem wyłamany został słynny już las po obu stronach drogi. Pięć samochodów zostało przewróconych, w wyniku czego ranne zostały cztery osoby. Jeden z nich wylądował na barierkach oddzielających pasy. Z istniejących filmów ten, był kręcony przez kierowcę jadącego od strony Krapkowic (z północego zachodu)
   
                                  
Tutaj na podstawie skrajnych kępek nie uszkodzonych drzew można ocenić średnicę wiru na 600 metrów.
Idąc dalej docieramy do Sieroniowic, gdzie dotknięta została południowa część miejscowości. Uszkodzeniu uległo tam około 30 gospodarstw.
Następnie lej uderzył w las, całkowicie dewastując rozległy płat. Wypadając z lasu uderza w Balcarzowice gdzie uszkodzonych zostaje 30 domów, z czego ponad połowa nadawała się do rozbiórki a część trzeba było całkowicie odbudowywać. Zniszczony został tu rozległy płat lasu, daje się wyróżnić pas całkowicie zniszczony o szerokości 1 km i "otoczkę" przerzedzonych drzew. W pobliżu małej osady Nakło, gdzie zerwane zostały 3 dachy, daje się zauważyć dosyć dziwnie wyglądające miejsce - od pasma głównych zniszczeń oddziela się mniejsze, szerokie na 100 metrów, oddzielone równej szerokości pasem przerzedzonego lasu. Jest to intrygujące - czyżby na moment od głównego leja odłączyło się tornado satelitarne? Przy tak dużym zjawisku nie jest to wykluczone. Ale może po prostu ów dodatkowy pas leży na wyniesieniu? Sprawdziłem to w geoportalu, porównując widok mapy fotograficznej z topograficzną:

Jak widać ocalony fragment nie leży w dolince a nawet pomiędzy dwiema takimi, więc tą drogą nie da się wytłumaczyć kształtu zniszczeń. Moim zdaniem był to krótkotrwały poboczny wir, który nie został zauważony przez innych świadków.

  Idąc przez pola zahaczył o Skały zrywając trzy dachy i wpadając pełną siłą w Błotnicę Strzelecką, gdzie uszkodzonych zostało 65 budynków w tym stacja dworca kolejowego i szkoła. Z tego zapewne momentu pochodzi ten i ten świetny film. Podejrzewam że stamtąd pochodzi też ten film, bardzo wyraźny i dlatego ciekawy. Widać doskonale skomplikowaną strukturę wiru, z gwałtownie kondensującą parą, w pewnej chwili widać nawet kilka poziomych wirów. Natomiast z samej miejscowości, z bardzo bliska, pochodzi ten film.

Po przejściu przez Błotnicę trąba zmienia strukturę. Wyraźnie zwęża się i zmienia kierunek. Pozostawiła po sobie bardzo wyraźny,wąski na 200-300 metrów pas powalonego lasu idący w kierunku Dąbrówki. Jest to najbardziej wyraźny ślad jaki daje się zauważyć z satelity.


Jak widać pas zniszczeń skończył się tuż przed wsią. Wprawdzie uszkodzonych zostaje tam kilka dachów, ale mogło to być wynikiem silnych podmuchów towarzyszących. Dalej zniszczeń nie widać i tu też kończy się pierwszy odcinek trasy trąby długi na 16 kilometrów. W rejonie Balcarzowic i Błotnicy Strzeleckiej prznosił samochody i burzył murowane ściany domów mieszkalnych, sięgając siły F4.

Na koniec duży obrazek z zaznaczoną trasą:


------
 * http://www.toszek.pl/pliki/kurier/nr24/nr24.pdf

[1] http://fakty.interia.pl/news/potezna-burza-z-gradobiciem-na-slasku,1163203
[2] http://rolnicy.com/kleska-zywiolowa/niegowa-po-gradobiciu.html
[3] http://www.gazetamyszkowska.pl/articles/2881
[4] http://www.strzelecopolski.pl/zaczelo-sie-w-piekle

wtorek, 10 kwietnia 2012

Jak Jowisz mijał Wenus


W ostatnich kilku miesiącach dwie jasne planety tworzyły na niebie fascynującą parę. Jowisz, przybliżający się do Słońca po zeszłorocznej opozycji, minął się z Wenus, zmierzającą do maksymalnej elongacji wschodniej. Powyższa sekwencja to posklejane ze sobą zdjęcia z ostatnich czterech miesięcy. Powybierałem te w których ujmowałem planety z krajobrazem, bo dzięki temu wszystkie były wykonane przy zbliżonym powiększeniu, układając tak, aby wenus wyszła na tym samym poziomie.
Jowisz wędruje począwszy od górnego, lewego rogu, aż po dolny prawy. Największe zbliżenie, widać na środkowym zdjęciu, sięgało trzech stopni kątowych. Kilkukrotnie w pobliżu planet przechodził Księżyc, dając okazję do ciekawych zdjęć, poniżej zdjęcie takiej koniukcji z zeszłego miesiąca:
Nie jest to może zbyt udane zdjęcie, ale uważnie patrząc dojrzycie między obiektami gromadę otwartą Plejady. Niesprzyjająca pogoda sprawiła, że nie mogłem obserwować przejścia Wenus przez tą grupę gwiezdną na początku tego miesiąca.

Jowisz z każdym dniem będzie coraz bliżej Słońca, aż pod koniec miesiąca przestanie być zauważalny. Reflektorowo jasna wenus, nie tracąc nic z blasku, również będzie się do niego zbliżało, aż do kulminacji w dniu 6 czerwca, kiedy to przejdzie na tle tarczy słonecznej - co oczywiście planuję obserwować.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Co z tym Jezusem?

Nazwa bloga zobowiązuje. Wprawdzie tworząc ją miałem na myśli "księgę ciekawostek" ale trochę o Biblii nie zaszkodzi napisać.

Sprawa o której chcę napisać jest w zasadzie znana już od starożytności, i od wieków wzbudza kontrowersje, ale na dobrą sprawę nie jest znana zbyt powszechnie. Chodzi tu zaś mianowicie o to, że Biblia jest kiepskim źródłem historycznym jeśli chodzi o najważniejszą postać - Jezusa z Nazaretu, zwanego Chrystusem.

Pochodzenie

Kim był Jezus? Skąd pochodził? Jakim był człowiekiem? - mamy właściwie cztery opisy życia Jezusa, pochodzące od różnych autorów i różniące się od siebie szczegółami. To co znamy jako żywot Jezusa i co pokazuje się nam przy okazji świąt w licznych filmach, jest tak na prawdę kompilacją, zaś sposób doboru faktów podawanych w tej oficjalnej wersji, jest podporządkowany pewnej tradycji.

Historycy przede wszystkim zgadzają się co do tego, że Jezus był Żydem, przynajmniej aż do chrztu. Sama Biblia stwierdza zresztą wyraźnie, że należał do rodu Dawida, króla żydowskiego, że jego matką była żydówką. Został obrzezany jak wyraźnie stwierdza Łukasz:"21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie " Rzdz.2 wers.21 [1]

Lecz już tu natykamy się na pierwszą niezgodność - dwaj ewangeliści, aby udowodnić, że jak zostało przepowiedziane Jezus jest potomkiem Dawida, podają jego genealogię - ale każdy inną.
Święty Mateusz zaczyna swą ewangelię od takiego wyliczenia:
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była [dawna] żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego. Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Tak więc w całości od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń[2]

Święty Łukasz podaje taki opis:

Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego, syna Mattata, syna Lewiego, syna Melchiego, syna Jannaja, syna Józefa, syna Matatiasza, syna Amosa, syna Nahuma, syna Chesliego, syna Naggaja, syna Maata, syna Matatiasza, syna Semei, syna Josecha, syna Jody, syna Jana, syna Resy, syna Zorobabela, syna Salatiela, syna Neriego, syna Melchiego, syna Addiego, syna Kosama, syna Elmadana, syna Hera, syna Jezusa, syna Eliezera, syna Jorima, syna Mattata, syna Lewiego, syna Symeona, syna Judy, syna Józefa, syna Jony, syna Eliakima, syna Meleasza, syna Menny, syna Mattata, syna Natana, syna Dawida, syna Jessego, syna Jobeda, syna Booza, syna Sali, syna Naassona, syna Aminadaba, syna Admina, syna Arniego, syna Esroma, syna Faresa, syna Judy, syna Jakuba, syna Izaaka, syna Abrahama, syna Tarego, syna Nachora, syna Serucha, syna Ragaua, syna Faleka, syna Ebera, syna Sali, syna Kainama, syna Arfaksada, syna Sema, syna Noego, syna Lamecha, syna Matusali, syna Enocha, syna Jareta, syna Maleleela, syna Kainama, syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.[1]

Jest to zatem genealogia poprowadzona wstecz do Adama. Najistotniejszy jest tu fragment od króla Dawida, oto bowiem Łukasz podaje listę potomków wywodzących się od Natana, zaś Mateusz od Salomona. Od tego momentu żadna wymieniona postać nie powtarza się w wymienionych listach. Ponadto w jednej genealogii między Dawidem i Jezusem jest 41 przodków a w drugiej 25 (pisząc o po dwakroć czternastu pokoleniach Mateusz wlicza Jechoniasza do ostatniego pokolenia przez przesiedleniem babilońskim i do pierwszego po, jeśli nie liczyć Dawida i Jezusa to pomiędzy nimi jest tylko 25 przodków).
W dodatku problemem jest wobec tego próba ustalenia chronologii. Ogólnie rzecz biorąc przyjmuje się, że Dawid panował około roku 1000 p.n.e. skoro tak, to średnia długość pokolenia w genealogii Łukasza to 25 lat, co brzmi prawdopodobnie, ale wedle genealogii Marka długość pokolenia to 40 lat, jeśli zaś wziąć pod uwagę, że wymieniony przezeń Jechoniasz żył prawdopodobnie w roku 600 p.n.e., co można już ustalić na podstawie źródeł archeologicznych, a między nim i Jezusem jest 13 pokoleń, to długość pokolenia wzrasta do 46 lat. Raczej mało prawdopodobne, aby protoplaści Jezusa płodzili synów dopiero w tym wieku.
Poza tym Mateusz tak był zafascynowany symboliczną regularnością czternastu pokoleń, że podając swą genealogię pominął cztery osoby, co łatwo stwierdzić porównując osoby ze starego testamentu z tą listą. Zaraz po Joramie powinien następować Ochozjasz, po nim Joasz, a po nim Amazjasz, ponadto z drugiej połowie po Jozjaszu następuje Joakim. Dawałoby to zatem liczbę 29 pokoleń, po 34 lata średnio na jedno. Często zatem podaje się, że obie listy są raczej symboliczne, a wymienieni zostali ci przodkowie, których uznawano za ważnych.
Przodkowie Maryi, miniatura Jacquesa de Besançon z Paryża.
1485


Mamy zatem dwie rozbieżne genealogie Józefa, co nam one jednak mówią o pochodzeniu Jezusa, skoro Józef nie był faktycznie jego ojcem? Przecież począł się z dziewicy pod wpływem ducha świętego. Bibliści zwykle załatwiają ten problem mówiąc, że gdy Józef ożenił się z Marią, usynowił Jezusa, więc jest Jezus jego synem, aczkolwiek przybranym, a więc był potomkiem króla Dawida wprawdzie w linii prostej, ale tylko symbolicznie. Zastanawia jednak na ile formalne było to usynowienie, skoro ich małżeństwo prawdopodobnie nigdy nie było skonsumowane - wszakże wedle jednego z dogmatów Maryja porodziła jako dziewica i już nią pozostała.

Inne podawane rozwiązanie problemu zakłada, że jeden z ewangelistów się pomylił, i chodziło mu o genealogię Maryi. A zatem Marek opisał przodków Józefa a Łukasz Maryi[4] Nie tłumaczy to rozbieżności w zakresie trwania pokoleń. Nawiasem mówiąc artykuł do którego podaję przypis wprawdzie podaje że Żydzi zapisywali genealogie bardzo skrupulatnie i raczej nie mogli się aż tak pomylić, aby wysnuć dwie różne dla jednej osoby, ale nie wspomina o owym pominięciu paru osób nie pasujących do schematu dwóch czternastek.

Miejsce urodzenia

Gdzie urodził się Jezus? W Betlejem, każdy to wie. Już w czasach przez Chrystusem wiedziano, że urodzi się w tym miejscu, bo stamtąd pochodził Dawid. I gdy ewangeliści spisywali swe historie również to podkreślali. Jednakowoż często Jezus nazywany był Nazarejczykiem, tam bowiem mieszkała jego rodzina i on sam, jak zapowiadało jedno z proroctw, należało zatem wytłumaczyć jak to się stało, że Jezus z Nazaretu urodził się w całkiem innym miejscu.
Łukasz podaje, że w tym czasie cesarz Oktawian ogłosił spis powszechny, i każdy musiał się udać do miejsca z którego pochodził. Wprawdzie nie znamy zapisów które kazałyby udawać się spisywanym mieszkańcom Cesarstwa do miejsca, gdzie żyli ich dalecy przodkowie, ale wedle Łukasza właśnie z tego powodu Józef udał się do Betlejem. Brzmi to trochę dziwnie zważywszy, że Dawid pod koniec życia nie mieszkał w Betlejem, i żył 40/29 pokoleń wcześniej. Wiadomo natomiast, że spis odbywał się w miejscu urodzenia, zatem Józef musiałby urodzić się w Betlejem, czego w żadnym miejscu nie stwierdzono, zawsze mówiąc że pochodził z Nazaretu.
Mateusz nie tłumaczy tego w żaden sposób, po prostu rodzina Jezusa mieszkała w Betlejem, musiała uciekać w czasie rzezi niewiniątek i dopiero po kilku latach powróciła z Egiptu, osiadając w Nazarecie.
Marek całkiem pomija okoliczności narodzin. Jego opowieść zaczyna się od opisu działalności Jana Chrzciciela, następnie stwierdza: " 9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. " [5] Zatem jego zdaniem, Jezus pochodził po prostu z Nazaretu.
Jan nie pisze nic konkretnego o miejscu urodzenia. Dopiero gdy już po chrzcie zaczął nauczać i spotkał rabina Nataniela, jest mówione, że pochodzi z Nazaretu. Dodatkowo w siódmym rozdziale następuje scena, gdy tłum zgromadzony wokół niego zaczyna się kłócić - jedni mówią że jest Mesjaszem, inni oponują zauważając: 41(...) "Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? 42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?" [6] Najwyraźniej było im wiadome, że nie pochodzi z Betlejem i to było podstawą kontrowersji. W dalszej części rozdziału opisane jest, jak tłum próbuje go schwytać jako fałszywego proroka, argumentując, że żaden prawdziwy prorok nie przyjdzie z Galilei.

Co zatem z tego wynika? Dwóch ewangelistów chce aby zgodnie z proroctwem Jezus urodził się z Betlejem, ale każdy tłumaczy to inaczej, dwóch innych najwyraźniej uważa, że urodził się w Nazarecie, zarazem nie widząc niczego złego w fakcie niezupełnego spełnienia wszystkich krążących zapowiedzi, i pochodzeniu z tej części Judei, którą uważano za gorszą.

Data urodzenia
O ile o dacie urodzenia nie wiemy niczego konkretnego, to na pewno możemy powiedzieć jedną rzecz - Jezus nie urodził się w grudniu! Świadkami narodzenia mieli być pasterze, którzy pilnowali tej nocy stad na pastwiskach, sęk w tym, że w grudniu nie pasie się bydła, jest to bowiem miesiąc zimny i niesprzyjający. Podobnie rzecz się ma u nas. Nie pamiętam czy kiedykolwiek w bajkach dla dzieci, realizowanych w zimowej, zaśnieżonej scenerii, sprawa pasterzy pasących owce na śniegu była jakoś objaśniana.
Natomiast wspomniany spis ludności z podobnych przyczyn też nie mógł się odbyć w grudniu, a raczej na jesień, gdy jest jeszcze sucho, a prace polowe zostały ukończone. Potwierdzają to wyliczenia oparte na historii Elżbiety, która poczęła, gdy jej mąż pełnił służbę w świątyni, co miało miejsce w czerwcu. Gdy była w szóstym miesiącu, nawiedziła ją Maria, która wkrótce po tym poczęła, zatem Jezus urodził się we wrześniu lub październiku[7]

Rok urodzenia

Wedle Mateusza, Jezus urodził się za panowania króla Heroda, który prześladował go, zmuszając do ucieczki do Egiptu. Gdy jego rodzina już tam przebywała, Herod umarł, co wedle Józefa Flawiusza nastąpiło przed Paschą poprzedzoną zaćmieniem księżyca. Na tej podstawie datę śmierci Heroda szacuje się na rok 4 p.n.e. Kiedy więc urodził się Jezus? Górna granica to 4 rok przed Chrystusem (brzmi paradoksalnie ale tak to wychodzi), zatem ucieczka nastąpiłaby niedługo przed śmiercią króla. Zauważmy jednak, że podczas Rzezi Niewiniątek, król nakazał zabić wszystkich chłopców do lat 3 - to ograniczenie mogło wynikać z niepewności co do daty, i pragnienia uniknięcia omyłkowego wzięcia rocznego dziecka za starsze, co by je ratowało. Można jednak uznać też, że zanim zdecydował się na ten krok, upłynęło trochę czasu. Gdyby więc uznać, że narodziny mogły mieć miejsce nawet trzy lata wcześniej, wówczas dolną granicą byłby 7 rok p.n.e.
Nieco inaczej rzecz wygląda u Łukasza. Tam narodziny miały miejsce w czasie spisu powszechnego za cesarza Oktawiana Augusta, gdy namiestnikiem Judei był Kwiryniusz. Nic nie wiadomo o spisach powszechnych w tamtych czasach, a jedynie o lokalnym spisie w niektórych prowincjach wprowadzonym przez Kwiryniusza w roku 6 n.e. Zatem narodziny mogły mieć miejsce w tym roku, lub późniejszym, aż do roku 10 n.e. gdy nastał kolejny namiestnik. Wobec faktu, że Herod umarł 9 lat wcześniej, cała historia z Rzezią Niewiniątek wydaje się nieprawdopodobna w takiej wersji.[8] Mogło być jeszcze tak, że Rzeź faktycznie miała miejsce, gdy umierający Herod usłyszał o jakiejś przepowiedni, jednak nie miała związku z Narodzinami o kilka lat późniejszymi, i dopiero podczas spisywania ewangelii te dwie historie się połączyły.

Inna interpretacja opiera się na opowieściach o magach, lub mędrcach, lub królach (zależnie od tłumaczenia), którzy przybyli do Judei wiedzeni Gwiazdą. Jeśli jakieś zjawisko astronomiczne podpowiadało im o nadejściu wielkiego króla, a oni zabrali dary i wyruszyli w daleką drogę, to najwyraźniej byli astrologami, co nie wyklucza innych profesji. Czym natomiast była Gwiazda?
Najstarsza teoria mówiła o koniunkcji dwóch wielkich planet Jowisza i Saturna, która następowała trzykrotnie w roku 7 n.e., co sugerował już Kepler, i co daje podstawę dla astrologicznego objaśnienia. Ponieważ jednak planety nie zbliżyły się do siebie na więcej jak jeden stopień kątowy, można sądzić że obserwatorzy mówiliby raczej o Gwiazdach.
Inna teoria upatrywała tu komety, konkretnie komety Halleya, ale chyba tylko dlatego, że była najbardziej znana. Jej przelot blisko ziemi miał miejsce w roku 12 n.e.
Jeszcze inna teoria opierała się na zapiskach Chińskich i Koreańskich astronomów, piszących o jasnym obiekcie z roku 5 p.n.e. który utrzymywał się przez siedemdziesiąt dni. Mogła to być kometa lub nowa a nawet supernowa. Obiekt ten bardzo pasował by do wczesnych datowań na podstawie Mateusza, zaś teoria wielkiej koniunkcji do datowania na podstawie Łukasza.[9]
Kometa Halleya na obrazie Giotta. 1301 n.e.

Tak więc jak widzicie, ta sprawa nie jest wcale aż tak pewna, i Biblia jako źródło historyczne sprawdza się bardzo słabo.


----
[1] http://voxdomini.com.pl/valt/p-ew/03-lk-01.htm
[2] http://voxdomini.com.pl/valt/p-ew/01-mt-01.htm
[3] http://www.katolik.pl/forum/index1.php?st=artykuly&id=76
[4] http://www.gotquestions.org/Polski/Genealogia-Jezusa.html
http://kosciol.wiara.pl/doc/489493/22 ładna interpretacja

[5] http://www.voxdomini.pl/valt/p-ew/02-mk-01.htm
[6] http://www.voxdomini.pl/valt/p-ew/04-j-07.htm
[7] http://znakiczasu.pl/trzymajac-sie-slowa/101-jezus-nie-urodzi-sie-w-grudniu
[8] http://pl.wikipedia.org/wiki/Data_narodzin_Jezusa_Chrystusa
[9] http://en.wikipedia.org/wiki/Star_of_Bethlehem

środa, 4 kwietnia 2012

Te paski na tubkach


Tubka jest bardzo wygodnym sposobem pakowania półpłynnych substancji, a więc past, klejów czy kremów. Jest to właściwie rurka z polietylenu, zgrzewana na jednym końcu, z drugiej strony zakończona "kapturkiem" z otworem zakończonym gwintem na nakrętkę. Jeśli się nie zaniedba wyciskana od końca, można z tubki wycisnąć praktycznie całą zawartość.
Co jednak zwraca uwagę, to dziwne paseczki na zgrzewach, nad nadrukowaną etykietą. Zwykle są czarne, czasem niebieskie lub zielone. Na ich temat powstało wiele teorii, ze spiskowymi włącznie, pozwólcie że zacytuję:

"Zapewne zauważyliście, że na opakowaniach kosmetyków, kremów .... znajdują się tajemnicze kolorowe paski. Jeszcze dzisiaj myślałem, że dotyczy to jakiś technicznych oznaczeń np: serii etc., otóż nic bardziej mylnego.

Czarny paseczek na tubce oznacza, że produkt to czysta chemia i nie posiada żadnych naturalnych składników.
Czerwony oznacza, że tubce znajdują się chemiczne dodatki.
Niebieski to pół na pół chemii i naturalnych składników.
Zielony pasek oznacza, że w tubce znajdują się wyłącznie naturalne składniki."[1]
niektórzy tłumaczą to jako unijne oznaczenia szkodliwości kosmetyków:
Każdy kolor tych pasków oznacza jakiej jakości jest zawartość w opakowaniu. A czym są te paski?
"Są to oznaczenia Certyfikatu Jakości ISO i bezwzględnie oznaczenie jest wymaganie dla BEZPIECZEŃSTWA stosowania produktów przez Unię Europejską w celu ochrony konsumenta."[2]
Brzmi to dosyć zabawnie, bo z jednej strony "trują nas" po kryjomu, a z drugiej wyraźnie to oznaczają, ale to jest właśnie zaleta teorii spiskowej - nawet sprzeczne fakty mogą ją wspierać.

Cały problem z tymi paskami polega na tym, że nijak nie da się znaleźć informacji o tym, czymże też są. Na pewno są na tubkach kosmetyków, ale też na tubkach klejów, past polerniczych i farb, a nawet na okrągłych aluminiowych tubach klejów i pianek izolacyjnych. Kolor paseczka czasem zgadza się z powyższą listą objaśnień, a czasem zupełnie nie (ktoś się skarżył na pewnym forum, że "organiczna" i "ayurwedyjska" pasta do zębów bez fluoru ma czarny pasek). Przeszukując pod tym kątem polski internet nie znalazłem nic konkretnego.
Z początku trochę nadziei dała mi dyskusja na forum davidicke.pl[3], gdzie jedna z użytkowniczek zasugerowała, że może chodzić o punktory (pasery) które zaznaczając położenie tekstu w druku offsetowym są też często miejscami z nałożonymi próbkami farby. Tłumaczyłoby to dlaczego kolor paska odpowiada kolorowi w jakim wydrukowano napisy etykiety, na przykład na ciemnej tubce z białym nadrukiem jest pasek biały, na białej z czarnym drukiem czarny, na białej z zielonym jest zielony, a na złotej z tekstem brązowym jest brązowy (przykłady z mojej łazienki).
Problemem tej koncepcji jest to, że pasery zwykle mają postać kółek przeciętych krzyżykiem a nie pasków. Natomiast znaczniki drukarskie zawierają próbki wszystkich kolorów, więc na mojej maści arnikowej gdzie tekst jest zielony i pomarańczowy, powinny pojawić się paski w tych kolorach.

Postanowiłem zatem poszukać informacji na temat techniki nadruków na tubkach, mając nadzieję, że rzecz zostanie przy okazji objaśniona. Już na pierwszej stronie znalazłem wzór układu graficznego tubki[4], przeznaczony dla zamawiających, gdzie pojawia się czarny paseczek przy zgrzewie. Bez opisu.
Szukałem więc dalej. Na stronie innej firmy na takim samym wzorze przy paseczku dopisano "center of reverse", co już było wskazówką. Najwyraźniej było to oznaczenie środka tylnej strony etykiety. Gdy jednak szukałem tej frazy w kontekście nadruków nic konkretnego nie znalazłem. Zacząłem więc szukać pod hasłem "graphic print design" i zaraz odnalazłem stronę pewnej firmy produkującej polietylenowe tubki, zamieszczającej specyfikację swych produktów, wraz z warunkami wykonania i ze wzorami tubek różnych rozmiarów[5]. Tam zaś znalazłem rysunek:
gdzie ów paseczek jest podpisany jako "eye mark".
Marker. Znacznik.

Teraz dalsze poszukiwania były już proste, znalazłem nawet szersze opisy stosowania tego znacznika. Rzecz wiąże się z techniką nadruku. Każda tubka jest bowiem pierwotnie bądź arkuszem bądź rurką z polietylenowej folii. Natomiast po złożeniu i zgrzewaniu ma kształt w przybliżeniu spłaszczony, na jednej stronie powinna mieć nazwę i etykietę, a na drugiej nadruk z informacjami i kod kreskowy. Problem w tym, że jeśli na pierwotnej rurce zgrzew zostanie wykonany w złym miejscu, wówczas tekst może wypaść na zagiętym boku, co będzie nieestetyczne i utrudni odczytanie tekstu.
Aby temu przeciwdziałać, w miejscach gdzie wypada środek kolumny tekstu nadrukowuje się znacznik, tak aby maszyna drukująca zaopatrzona w sensor optyczny wiedziała od jakiego punktu i wzdłuż jakiej osi biegnie tekst. Znaczniki są wydrukowane w pewnej określonej odległości. Gdy taka oznaczona rurka ma być potem cięta, jest rozcinana w odstępach oznaczonych tymi paseczkami przez inną maszynę zaopatrzoną w sensor. Potem następuje zgrzewanie tubki na lub nad paseczkiem, tak aby wypadał on pośrodku zgrzewu. A zatem paseczek przydaje się w trzech ważnym momentach produkcyjnych[6].

A kolor? Jak tłumaczy specyfikacja jednej z firm[7], aby nie dochodziło do błędów, pomiędzy kolorem eyemarka a tła musi zachodzić wyraźny kontrast. Zatem znacznik przybiera kolor najbardziej kontrastowy spośród użytych na nadruku. Dlatego więc na mojej maści paseczek był ciemnozielony, bo w takiej wersji był bardziej kontrastowy niż pomarańczowy. Tłumaczy to dlaczego na tubce jednej z maseczek paseczek był czarny, choć nadruk na przezroczystej tubce był ciemnozielony.

Żeby nie być gołosłownym, film z procesem napełniania:


Nie ma tutaj pokazanego drukowania. Tubki z zamkniętym jednym końcem i nadrukiem, są najpierw ustawiane pionowo w uchwycie, potem napełniane odmierzoną ilością pasty, następny uchwyt obraca tubkę względem sensora (niebieski) tak aby paseczek znalazł się w odpowiedniej pozycji. Bez dalszego przekręcania tubka trafia między szczęki zgniatające i zgrzewające góry koniec

I tak upadają ładnie brzmiące teorie, bazujące wyłącznie na ludzkiej niewiedzy.


------
[1] http://www.fx4.pl/index.php?str=lf&no=18872
[2] http://cudownediety.blogspot.com/2010/10/paski-na-zgrzewie-tubeko-toksycznych.html
[3] http://davidicke.pl/forum/czy-wiesz-co-oznaczaj-te-paski-t2571.html
[4] http://www.polyethylenetubes.eu/printing-on-polyethylene-tubes.htm
[5] http://www.vistatubes.com/tube_specification.html
[6] http://www.vision-systems.com/articles/print/volume-9/issue-11/features/profile-in-vision-solutions/vision-ensures-product-and-packaging-quality.html
[7] http://goodpac.com/wp-content/uploads/2009/12/LabelSpecificationsGP.doc