Pokazywanie postów oznaczonych etykietą katastrofy w Polsce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą katastrofy w Polsce. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 września 2011

Huragany nad Polską w 1928 roku

Historia uspokaja.

Zasadniczo można by powiedzieć, że wszystko się już zdarzyło, a nasze codzienne bolączki nabierają wobec ogromu przeszłości mniej poważnego charakteru. Właśnie dlatego chętnie przeglądam biblioteki cyfrowe. Lato tego roku zapisało się jako burzliwe i zmienne, jednak pogodowe kataklizmy ostatnich lat są niczym wobec klęsk jakie notowano dawniej.

4 lipca 1928 roku Polska znalazła się na styku skrajnie różnych mas powietrza - gorącej z południa i chłodnej z północy. Jeszcze dzień wcześniej notowano w Krakowie 42 stopnie upału, natomiast tuż za chłodnym frontem, związanym z płytką zatoką niżową, notowano zaledwie 10-12 stopni. Nic więc dziwnego, że zmianie temperatury towarzyszyły gwałtowne burze. Nikt się jednak nie spodziewał, że ich przejście będzie miało tak tragiczne następstwa:

Donosiliśmy już o olbrzymich stratach jakie wyrządziła burza w dniu 4 bm.
Nikt jednak nie przypuszczał, aby były one tak wielkie jak to się oszacowuje. Oto ostateczne cyfry ilustrujące jaskrawie ogrom klęski:
W czasie burzy zginęło bądź od piorunów bądź pod gruzami domów walących się w czasie burzy na terenie całej Polski 62 osoby.

W puszczy sieradzkiej poniósł śmierć jeden robotnik zaś 7 poranionych; na Śląsku 7 robotników zabitych i około 30 porażonych, w Marjanowie dwie robotnice poniosły śmierć pod gruzami zwalonej przez huragan szopy; również dwóch robotników poniosło śmierć w takich okolicznościach w cegielni Leopoldynów.
We wsi Łasieczniki huragan zawalił stodołę pod rumowiskami której znalazł śmierć 17-letni parobek, w Kutnie pod gruzami zginął 4-letni chłopczyk; w Lubaratzu padająca topola zawaliła ścianę, która przygniotła na śmierć 54-letniego mężczyznę
w kaliskim piorun zabił dwie kobiety na polu, we wsi Jakubowice walące się ściany przygniotły dwie osoby,w powiecie tucholskim spaliły się dwie kobiety.
W lubelskiem w ciągu jednego kwadransa spłonęło od piorunu 27 budynków, pod za Ząbkowicami spłonęło kilkanaście hektarów lasu, poza tem zniszczeniu uległy lasy Puszczy Białowieskiej, Kurpiowskiej i innych.
Trzydzieści wsi w powiatach kaliskim, stanisławowskim, sokołowskim, skierniewickim, tarnopolskim, krakowskim, kieleckim, lubelskim zostało zniszczonych. Najbardziej dotknięte zostały wsie Leszkowice w pow. Lubartowskim, Wyszków w Stanisławowskim, Dobra w tureckim, i Sabno i Kosow w sokołowskim.
Ogółem zostało zniszczonych 700 budynków gospodarskich.[1]


W okolicach Białegostoku wiatr poruszył 60 wagonów na jednym z torów, część uległa wykolejeniu, inne zderzały się ze sobą, bądź wpadały na zapory na końcu toru. Dwom robotnikon, którzy schowali się pod nimi, obcięło nogi. Na śląsku uszkodzonych zostało wiele fabryk. W Katowicach dach hali elewatora przygniótł kilku robotników; w wielu hutach poprzewracały się chłodnie wieżowe. W Bytomiu i Gliwicach przewracające się kominy zawaliły kilkanaście fabryk [2] Notowano tu podmuchy sięgające 40 m/s (144 km/h) Wcześniej front dał o sobie znać w Niemczech, w okolicach Tiengartu pod Berlinem zerwanych zostało 350 dachów[3] W powiecie rybnickim szkody spowodował grad wielkości kurzego jaja, a wiatr zerwał ok. 100 dachów. W Byskowicach przewrócony komin zasypał kilkunastu robotników. Na warszawskim lotnisku wiatr unosił i przewracał samoloty, uszkadzając bądź niszcząc 30 z nich. Przed burzą upał sięgał 31 stopni. Porywy wiatru sięgały 30 m/s. W Jaktorowie pod Warszawą uszkodzone zostały wszystkie zabudowania tamtejszego majątku. Zawalić się miały nawet murowane budynki, ale prasa nie podaje jakie. [4]

Można podejrzewać, że we front mogło być wbudowanych kilka trąb powietrznych. Toruńska gazeta opisuje przejście burzy, jako niebywałą nawałnicę z gradem i podmuchami huraganowego wiatru, trwającą zaledwie 5-10 minut. Sądząc po relacjach front przetoczył się przez całą szerokość kraju w ciągu jednego popołudnia - w Poznaniu był o 15, w Toruniu o 16, wieczorem dotarł na Lubelszczyznę. Można podejrzewać, że przyczyną gwałtowności burz było uformowanie się linii szkwałowej, podobnej do tej która 23 lipca 2009 roku przeszła nad Legnicą, bądź do tej jaka w 2002 roku powaliła pół Puszczy Piskiej (też 4 lipca) - świadkowie tamtych burz opisywali je w podobny sposób.

Pioruny były w tamtych czasach przyczyną największej ilości śmierci, a to po części z braku piorunochronów na wsiach, co w razie uderzenia powodowało, że piorun wnikał do wnętrza domów rażąc domowników i wywołując pożary. Przypominam sobie pewną relację z 1935 roku, podającą, że podczas burzy w kieleckiem pioruny zabiły 35 osób - były to głównie ofiary pożarów, bądź osoby które burza zastała podczas pracy na polu.

Nie był to jednak koniec burzowego lata, bo ledwie miesiąc później, 29 lipca, podobny kataklizm nawiedza województwo wileńskie:
Wilno, 30.07 Województwo wileńskie nawiedziła onegdaj burza i huragan, przy czem w kilku punktach nastąpiło oberwanie się chmury. Burza zniszczyła 200 budynków. W Rucewiczach piorun zniszczył elektrownię i szkołę. W szeregu wsi huragan powywracał domy, drzewa, pola uległy niszczeniu. Na odcinku Wilno-Mołodeczno burza obaliła pól setki słupów telegraficznych. Ofiarą padło 65 osób.

W Wilnie jedna osoba została rażona piorunem, dwie walczą ze śmiercią. W powiecie wileńsko-trockim jest 9 zabitych, 9 porażonych; w powiecie święciańskim 9 porażonych, wilejskim 6 porażonych, w Soleczkowicach 4 osoby porażone, w Rydominie 2 osoby zabite 7 porażonych. Na pograniczu polsko-litewskem i sowieckiem K.O.P. poniósł znaczne straty. W Wielkim Hutorze jedna osoba zabita, trzy porażone; na pograniczu sowieckim jedna osoba zabita i dwie porażone. W Bohdziewicach od pioruna powstał pożar, podczas którego spłonęło troje dzieci.[5]

-----
[1] Słowo Pomorskie, 12.07.1928 BBC
[2] Gazeta Gdańska "Echo Gdańskie" 07.07.1928 PBC Gda.
[3] Lech. Gazeta Gnieźnieńska 06.07.1928 WBC
[4] Goniec Częstochowski 7 lipca 1928 biblioteka.czest.pl
[5] Lech. Gazeta Gnieźnieńska 03.08.1928 WBC

środa, 17 sierpnia 2011

Dziura w ziemi


Dla symetrii po dziurach w chmurach opiszę dziury w ziemi, a inspiracją jest kolejna informacja o głębokim otworze, jaki pojawił się w Gwatemali:


Inocenta Hernandez, 65-letnia mieszkanka miasta Gwatemala, w środku nocy usłyszała coś, co przypominało eksplozję. - Myślałam, że to gaz u sąsiadów - opowiadała później. Natychmiast wybiegła na zewnątrz, ale z przerażeniem odkryła, że dźwięk dochodził z jej domu. Kiedy wróciła do domu, znalazła pod swoim łóżkiem dziurę i głębokości 12 metrów i średnicy 80 centymetrów[1]
dziura rzeczywiście robi wrażenie:

Nie jest to jednak pierwszy taki przypadek w tym mieście.
W 2007 roku, po przejściu burzy tropikalnej, pośrodku jednego ze skrzyżowań powstał okrągły otwór o średnicy 20 i głębokości 30 metrów (początkowo podawano głębokość 100 metrów). W 2010 roku po przejściu burzy tropikalnej Agata podobny otwór utworzył się trzy skrzyżowania dalej. Zapadlisko o głębokości 60 i szerokości 20 metrów pochłonęło trzypiętrowy budynek, wraz z trzema przypadkowymi osobami.

Tak niezwykłe zdarzenie wywołało oczywiście masę spekulacji. W mediach pojawiały się teorie, że otwór jest wynikiem zapadnięcia się tunelu pozostawionego przez starożytną cywilizację (patrz Agharta), lub że jest wynikiem działań kosmitów. Tę ostatnią teorię rozwija nasz polski odpowiednik Davida Icke, pan Jan Pająk, i jego współwyznawcy
- dziury miałyby być "wypalone" w ziemi przez statki obcych. Statki są oczywiście niewidzialne i niesłyszalne. Jego teorie jeszcze kiedyś omówię.

Ostateczne wyjaśnienie tych przypadków brzmi banalnie - Gwatemala City jest położone na grubej warstwie dawnych popiołów wulkanicznych, pochodzących z wulkanów otaczających dolinę w której mieści się miasto. Taki materiał jest bardzo podatny na wymywanie, co w sytuacji gdy kanalizacja burzowa została wydrążona bardzo głęboko pod ulicami miasta, sprzyja w razie jej uszkodzenia powstawaniu obszernych pustek ziemnych. W obu przypadkach otwory pojawiały się po przejściu burz tropikalnych, którym towarzyszyły opady ulewnego deszczu. Łatwo się zatem domyśleć, że wyjątkowo silny strumień wody wymywał pod ulicami komory niebywałych rozmiarów. Rozmiękczona ulewami ziemia osuwała się ze stropu komory aż wreszcie kilkumetrowa warstwa załamała się tworząc okrągłą dziurę.Świadkowie opisywali, że na dnie dziury kotłowała się woda o zapachu ścieków[2].
Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy pęknięta rura może wywołać powstanie tak równej, okrągłej dziury, niech przypomni sobie mniej może spektakularny, ale ciekawy przypadek sprzed paru lat, gdy pęknięcie rury ciepłowniczej na warszawskim osiedlu spowodowało wymycie dziury o wymiarach 2 na 3 metry, która pochłonęła część garaży wraz z samochodem. Dziura miała oczywiście kształt koła.

Zresztą na dno gwatemalskiego otworu zjechali geolodzy. Na dnie znaleźli gruzy pochłoniętego budynku i wymytą jamę z naniesionym piaskiem, i wreszcie zbrojony, przerwany na pewnym odcinku, kanał burzowy, którym wciąż płynęła woda:

Tłumaczyłoby to również, dlaczego ciała dwóch ofiar drugiej tragedii znaleziono w rzece półtora kilometra od otworu. Po prostu kanał burzowy odprowadzał wodę do rzeki a wraz z nią wszystko co zabrał ze sobą.
W przypadku trzeciej dziury, trudno nie zauważyć, że jej ściany są obłożone cegłą, zwłaszcza na tym filmie (ok.15 sek.), a ze ścianki wychodzi urywająca się rura ściekowa. Prawdopodobnie doszło jedynie do zapadnięcia się studzienki odprowadzającej ścieki.


Warto tu odnotować niektóre podobne przypadki:

W lipcu tego roku po pęknięciu rury wodociągowej, na warszawskiej Pradze powstała dziura o głębokości 2 i szerokości jakiś 3-4 metrów.[3]

3 marca 1988 roku w Earlham Road, w Norwich typowy angielski czerwony piętrus wpadł tyłem w 10 metrową dziurę, jaka nagle powstała na drodze. Ponieważ pojazd zaklinował się w otworze, pasażerowie zdążyli wyjść nim osunął się na dno. Dziura powstała w wyniku zapadnięcia się średniowiecznej kopalni kredy, nie zaznaczonej na żadnej z map.[4] Podobny, 12-metrowy otwór pojawił się w Norwich w 2001 roku.

W styczniu tego roku dziura o wymiarach 8 na 9 metrów pochłonęła trzy samochody w Essen. Przyczyną była stara kopalnia węgla[5]

W Toruniu po pęknięciu rury powstała dziura o średnicy 6 metrów, w której utonął samochód[6]

W 2006 roku w Olesznie koło samochodu osobowego zapadło się w dziurę w jezdni. Z zewnątrz wyglądała na półmetrowy otwór, jednak gdy na miejsce przyjechali geolodzy, musieli użyć kilkumetrowej drabiny aby zejść na jej dno. Ostatecznie jama okazała się głęboka na 6 i szeroka na 10 metrów. [7]

W 2009 roku w Siemianowicach Śląskich utworzyło się okrągłe zapadlisko o głębokości 5 metrów i szerokości 10 metrów. Wpadł w nie samochód. Ponieważ zapadlisko przylegało do bloku mieszkalnego, kilkadziesiąt osób zostało ewakuowanych. Po zasypaniu miejsce osunęło się ponownie, na 1,5 metra.[8]
I tu przyczyną były szkody górnicze.

Jednak najciekawszym jest przypadek w Wapnie, gdzie katastrofa w kopalni soli wywołała dziurę, która pochłonęła pół miasteczka.

Pierwsza kopalnia w Wapnie powstała już w 1871 i eksploatowała płytko położone pokłady gipsu. Dopiero w 1911 odkryto, że w rzeczywistości złoże jest jedynie "czapą" nakrywającą złoże soli kamiennej bardzo dobrej jakości. Eksploatację zaczęto w 1933 roku. Sól z Wapna miała kolor biały i była bardzo czysta, praktycznie nie było potrzeby oczyszczać jej przez warzenie. Problemem było jednak usytuowanie złoża - już pierwsi niemieccy właściciele kopalni uznali ją za niebezpieczną, z uwagi na porowate złoże gipsu, zawierające dużą ilość wody, co groziło zalaniem szybów.
Gdy zmienił się ustrój polityczny w kraju, uznano że lepiej podjąć ryzyko niż nie wykonać planu wydobywczego, dlatego szyb pogłębiał się a problemy z przeciekającą wodą pogłębiały się wraz z nim. W latach 70. kopalnia w Wapnie wydobywała najwięcej soli w Polsce.

Pierwsze większe przecieki pojawiały się już w okresie budowy kopalni, przerywając prace i zalewając wyrobiska. W 1971 roku na poziomie III pojawił się wyciek ługu - stężonego roztworu wypłukanej soli. Jego siła stopniowo zwiększała się w następnych latach, mimo prowadzonej akcji zabezpieczania wyrobiska. Wówczas też odkryto, że woda przedostaje się do kopalni nie tylko z gruntu lecz z czapy gipsowej. Szacowano że może jej tam być nawet 2,5 mln metrów sześciennych[9]. W 1976 roku wielkość wycieku została uznana za niebezpieczną. Spływająca woda wymywała warstwę soli między czapą a kopalnią, mającą zabezpieczać korytarze. w lipcu 1977 wyciek sięgał 500 litrów na minutę i wciąż się powiększał.
Wreszcie podjęto decyzję o wycofaniu górników. W nocy z 4 na 5 sierpnia "półka" solna, została przełamana. W ciągu kilkunastu minut do szybów kopalnianych przelała się słona woda o objętości sporego jeziora. Wycofująca się woda pozostawiła po sobie rozległe pustki ziemne, dotychczas utrzymujące się dzięki ciśnieniu wody. Zaczęły się pierwsze zapadliska.

Pierwsze dziury utworzyły się na terenie kopalni, miały postać lejów o średnicy do 20 metrów i głębokości go 7. Potem w głąb ziemi osunęły się garaże na terenie wsi w pobliżu przedszkola. Mieszkańców pobliskich budynków ewakuowano. Kolejne zapadliska dotknęły zabudowane ulice, powodując zawalenie się domów mieszkalnych. Na szczęście zdołano ewakuować mieszkańców. W ciągu następnych miesięcy zapadały się kolejne fragmenty ulic. (zdjęcia)
Łącznie ewakuowano 1402 osoby. Dziś teren zapadlisk ma postać kilkuhektarowego zagłębienia pośrodku miejscowości.


Kolejne zapadlisko w Wapnie pojawiło się w 2007 roku i miało średnicę 25 i głębokość do 30 metrów.[10] Na szczęście nastąpiło na terenach niezamieszkanych (polecam przy okazji świetny reportaż opisujący sytuację w miejscowości). W tym roku, podczas prac geologicznych mających zbadać stan gruntu pojawiła się tam szczelina o długości 18 metrów. Odwierty zostały wstrzymane.

Podobną przyczynę miała katastrofa w Inowrocławiu w 1909 roku. Wówczas zapadlisko związane z kopalnią soli pochłonęło boczną nawę kościoła Imienia Najświętszej Panny Maryi. Inne, dwa lata później pochłonęło kamienicę. [11] Kolejne, choć mniejsze, pojawiło się w 2003 roku.

Niewielkie zapadlisko, o średnicy jakiś 30 centymetrów, pojawiło się dwa miesiące temu niedaleko mojego domu, pośrodku skrzyżowania. Służby drogowe oznaczyły je, wstawiając do środka pręt owinięty biało-czerwoną taśmą, prawie niewidoczny po zmroku. Do północy wpadły w nie cztery samochody, uszkadzając koła, podwozia i zderzaki. Wreszcie koło dziury postawiono policjanta z lizakiem, który czekał aż przywiozą migający światełkami słupek.

A więc takie rzeczy zdarzają się, i będą się zdarzać. I żadni kosmici nie są tu potrzebni...

Ps.
W ostatnim czasie do tych przypadków dołączyło rozległe zapadlisko w Warszawie i w Ostrowcu Świętokrzyskim. W tym ostatnim przypadku rura z wodą pękła pod drogą na tyle blisko skarpy, że przebiła się przez nią, tworząc błotne osuwisko, co powiększyło rozmiar dziury.
------
[1] http://wiadomosci.wp.pl/kat,1515,title,Nie-uwierzysz-co-znalezli-pod-lozkiem,wid,13618744,wiadomosc.html?ticaid=1cc70
[2] http://news.nationalgeographic.com/news/2007/02/070226-sinkhole-photo/
[3] http://kontakt24.tvn.pl/artykul,na-pradze-zapadla-sie-ulica,121373.html
[4] http://www.bbc.co.uk/dna/h2g2/A11290213
[5] http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8923881,Ziemia_pochlonela_trzy_samochody_w_Niemczech__Zapadly.html
[6] http://www.tvp.pl/bydgoszcz/aktualnosci/komunikacja/droga-zapadla-sie-pod-kierowca-w-toruniu/3427222
[7] http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci-dnia/news/dziura-gleboka-na-szesc-metrow,730097
[8] http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,6869726,W_Siemianowicach_ziemia_znow_sie_zapadla.html
[9] http://marcusl.prv.pl/katastrofa2.html
[10] http://poznan.gazeta.pl/poznan/5,36034,4448887,Wielka_dziura_w_Wapnie.html?i=2
[11] picasa.web