Pokazywanie postów oznaczonych etykietą burze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą burze. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 sierpnia 2018

1918 - Pioruny kuliste koło Zamościa

Dokładnie sto lat temu przyroda pokazała co potrafi w małej wsi koło Zamościa:

Dziwy przyrody w pow. Zamojskim

P. radca Świdziński z Lazisk komunikuje o zjawisku jakie miało miejsce 17 z. m. o godz. 5 po południu w Laziskach.
W czasie burzy piorun kulisty spadł przed drzwiami otwartej sieni, gdzie schroniło się przed deszczem kilku robotników. Od ognistej kuli oddzieliła się iskra i kontuzjowała w rękę jednego z robotników, stosunkowo dość lekko.
Drugi taki kulisty piorun upadł na podwórze sąsiedniego włościanina na drewniany słup, skąd stoczył się na ziemię bez szkody dla nikogo.
Trzeci wreszcie tego rodzaju piorun wpadł do jednej z chat, przetoczył się do następnej izby, kontuzjował 4 osoby, z których jednej nie udało się uratować.

A więc i kuliste pioruny, tak zwane zimne, mogą kontuzjować i zabijać.
[Ziemia Lubelska, 4 września 1918, Academica]
Z relacjami tego typu jest ten problem, że czasem ludzie tłumaczą sobie wędrówką bardzo szybkiego pioruna kulistego, skutki bocznego odgałęzienia zwykłego pioruna liniowego. Jeśli piorun po uderzeniu w dom wywołał szkody w piecu, ścianie i oknie, a całość była widoczna jako jasny błysk, to ludzie mają skłonność do tłumaczenia sobie strat jako wywołanych po kolei "piorun wpadł przez okno, uderzył w ścianę a potem w piec" - co skutkuje potem relacjami o piorunie wpadającym do domu i skaczącym z pokoju do pokoju, czego nikt z racji krótkiego czasu właściwie nie widział.

sobota, 15 lipca 2017

1894 - Śmiercionośne gradobicie

O klęsce gradowej i jej skutkach donoszą archiwalne gazety:

Klęska gradowa.
W niedzielę 15-go lipca wielka klęska spadła na znaczną część kraju naszego. Mocno ona dotknęła bardzo wielu gospodarzy rolnych w powiatach: zamojskim, hrubieszowskim, a po części w krasnostawskim i chełmskim, gubernji Lubelskiej. Wszyscy cieszyli się z pięknego urodzaju, rozpoczęto już żyto zbierać. Aż tu w ową niedzielę po południu przychodzi straszna burza z gradem, jakiego i starzy ludzie tam nie pamiętają. Zboża na polach, warzywa w ogrodach zostały poniszczone, drzewa po lasach, sadach i ogrodach połamane lub powywracane, domy podziurawione, niektóre budowle zniesione, zwierzęta pobite, wreszcie ludzi sporo poranionych, a nawet i zabitych.

Oto co piszą o téj burzy z różnych nawiedzonych przez nią miejscowości:
W mieście Zamościu grad zaczął padać o godzinie 3-ciéj i trwał 15 minut. Były to wielkie kawały lodu, ważące od 7 łutów do jednego funta. Zdawało się, jakby z armat w miasto walą. Ludzie pozamykali sklepy i domy, i kryli się w głębi mieszkań. Na rynku grad zabił jadącego woźnicę i trzy konie. Szyby w domach od zachodniéj strony potłukł, tynk z murów poobijał, a drzewa w ogrodach z gałęzi ogołocił. Deszcz ulewny padał do godziny 5-éj, a woda przez podziurawione dachy wdzierała się do mieszkań. O godzinie 7-éj zaświeciło słońce, ale nocą od godz. 2-giéj znowu nastała ulewa.

We wsi Wielączy zostało zabitych dwoje dzieci. Padło też mnóstwo drobiu i psów. W Deszkowicach, w gminie Nieliszu, odbywał się tego dnia przegląd i spis koni. Mnóstwo więc było zebranego ludu. Gdy nastała burza, zrobił się wielki popłoch. Konie się rozbiegały. Ludzie chowali się pod wozy
Czterech włościan i 11 koni padło trupem od gradu. (...)*
 W tym czasie łut to około 12,5 grama, natomiast funt 0,4-0,5 kg, przyjmując podane, pewnie szacunkowe masy, odpowiadałoby to gradowi od 2,5 cm do 4,5 cm. Grad tej wielkości czasem się zdarza, ale rzadko się słyszy aby kogoś poranił, widocznie teraz łatwiej jest się chować, bo ludzie jeżdżą samochodami a nie odkrytymi wozami.
 ---------------------
[1]  Gazeta Świąteczna 29 lipca 1894 EBUW

sobota, 8 kwietnia 2017

1937 - W karczmie i w kościele

Burze z maja 1937 wywołały wiele szkód w różnych miejscach kraju, najgłośniej było wówczas o pożarze ogromnego zbiornika wódki w poznańskich zakładach Akwawit, wywołanych uderzeniem pioruna. Jednak w artykule na ten temat znalazłem też wzmiankę o zdarzeniu, w którym kryje się pewna ironia losu:

W Cielczy uderzył grom w karczmę w chwili, gdy kilku gości grało w karty.
Pio­run przeleciał przez izbę, nie czyniąc żad­nemu z grających krzywdy. W tej samej
Cielczy piorun poraził wdowę Florczakową w chwili gdy w kościele zapalała gromnicę
[Nasza Praca, 30 maja 1937, JBC UJ]