czwartek, 10 marca 2016

1853 - Trąba powietrzna w Wieliczce raz jeszcze

O tym przypadku pisałem już krótko prawie cztery lata temu, dysponując jedynie lakoniczną wzmianką. Teraz znalazłem jednak opis szerszy i bardziej szczegółowy, wart omówienia całkiem od nowa.

P. St. Fischer nadesłał do dz. Czas z Wieliczki następujący opis trąby powietrznej i jej skutków w tem mieście:
"Opis trąby powietrznej powstałej w dniu 1 czerwca b. b. na przedmieściu wielickim Lednicy, obserwowanej przez podpisanego w najdogodniejszym miejscu, na smętarzu kaplicy św. Kunegundy. Stan barometru w pół godziny później 28'' 2'''.
Już od południa panował w okolicy ciężki par, przy zupełnie pogodnym niebie. Od południowo-zachodu ku południo-wschodowi ukazało się kilka chmur, które zwolna około god. 5 i pół cały zachodni widnokrąg pokryły; wschodnia zaś połowa, jakby odkrojona, pozostała pogodna i tam właśnie pokazało się zjawisko poniżej opisane. Upał był wielki, około godz. 6-ej wieczór powstał nieznaczny wiatr zachodni z deszczem, gradem, przerywanymi błyskawicami i grzmotem; burza ta przeciągnęła ku północy. Pośród chmur odznaczała się szczególniej jedna szarobłękitna mniej więcej na krawędzi ku wschodniej pogodnej połowie nieba, w pośrodku której począł tworzyć się biały, mglisty, workowaty promień, który utworzywszy później koło, począł się chylić ku ziemi. Wszystko to działo się w czasie szybkiego i ciągłego posuwania się pomienionego obłoku.
W kilka minut koniec tego woru, czyli trąby zetknął się z ziemią  i z niezmierną szybkością przelatywał nad powierzchnią ziemi, na znacznych wzgórzach Rożnowej od południo-zachodu ku północo-wschodowi, wśród kurzawy i zniszczenia. W kilka minut wirowy ten wicher przebiegł około 3/4 milową przestrzeń od karczmy Rożnowskiej aż do Zabawy w jednostajnej szerokości 30-40 kroków.
Wszystkie w tym kierunku domy i zabudowania gospodarcze częścią straciły dachy, częścią zaś oderwane od ziemi, pociągnięte dalej zostały; wicher wyrywał najsilniejsze drzewa i miotał nimi daleko, belki, laty i gonty latały po powietrzu a jedną topolę porwaną wirem widziano wysoko lecącą. Na całej tej przestrzeni ani jedna drzewina nie ocalała, niektóre odłamane przy korzeniu, inne od góry do dołu z kory odarte. Trąba ta gnała ku Zabawie, o pól mili od Wieliczki i tam wielkie tak we wsi jak i w lesie poczyniła szkody. Wreszcie burza pociągła ku północy, deszcz ustał, widziano tylko workowaty obłok jak od północo-zachodu zniknął powoli w szaro-błękitnej chmurze. Niektóre osoby miały dostrzec wśród tego wiru błyskawice i z tego powodu zaalarmowano w mieście, że gore.
Po ustaniu zjawiska czułem wraz z wielu innymi osobami zapach siarki w powietrzu. Nadmienić tu jeszcze należy, że jednej kobiecie waląca się belka zgruchotała nogą i w Zabawie zabite zostało dziecko; innych zresztą wypadków z ludźmi nie było.
(tego samego dnia t.j. 1 czerwca w Warszawie w godzinach południowych przy 24 stopniach ciepła spadł deszcz ulewny z gradem.)
[Gazeta Codzienna sobota 11 czerwca 1853, Polona.pl]
Taki opis nie pozostawia żadnych wątpliwości. Musiała to być trąba, którą opisujący mógł obserwować z dość bliska. Jeśli przebiegła od Rożnowej do Zabawy, to znaczy, że przebiegła teren obecnej południowo-wschodniej części miasta.

Zrywanie dachów i uszkadzanie budynków, oraz wyrywanie i przerzucanie drzew w powietrzu sugeruje siłę około F3, ciekawie w tym kontekście brzmi informacja o zrywaniu kory z drzew, bo to wymagałoby większej siły około F4. kora drzew jest wtedy zrywana przez uderzające w nią przedmioty. Podejrzewam jednak, że mogło tu dojść do zrywania kory przez odłamujące się konary.

Inne źródła wspomniane we wcześniejszym wpisie mówiły o porwaniu w powietrze, w tym pewnego górala przeniesionego na odległość jednej stai.

1 komentarz: